Czy w płockich przedszkolach przemycana jest feministyczna ideologia?

Szerzenie tolerancji czy wybieranie płci, czyli po co przedszkolakom zajęcia zatytułowane gender?

Na początku czerwca, w trakcie uroczystej mszy świętej, podczas której relikwie św. Jana Bosko nawiedziły parafię św. Stanisława Kostki, biskup płocki, Piotr Libera wygłosił homilię budzącą obawy wielu rodziców mających dzieci w wieku przedszkolnym.

– W przedszkolach – także Płocka – przemyca się ideologię gender. Przedszkolak odpowiednio poinstruowany przez dorosłego „specjalistę”, ma z pomocą lalek, kukiełek wybrać sobie płeć. Rodzice przedszkolaków powinni wiedzieć, co się proponuje ich pociechom. Proszę was, nie akceptujcie biernie pomysłów narzucanych przez zachodnie, europejskie fundacje czy organizacje – zwracał się do zebranych w kościele ksiądz biskup.

O czym dokładnie mówił bp Libera? Czy w miejskich przedszkolach, które są w końcu prowadzone przez płocki samorząd rzeczywiście mają miejsce sceny przytoczone przez biskupa? Zapytaliśmy o to w ratuszu.

Okazało się, że tyle negatywnych emocji wzbudziły zajęcia zatytułowane – gender, które są prowadzone w czterech placówkach biorących udział w szerokim projekcie, finansowanym ze środków unijnych, pod nazwą „Wesołe przedszkole”. Polega on na urozmaiceniu oferty programowej przedszkoli poprzez ogólnorozwojowe zajęcia dla maluchów. W obszernym programie znalazły się między innymi ćwiczenia taneczne, manualne czy plastyczne, jak również różnego rodzaju wycieczki edukacyjne. W ramach projektu pojawiły się także zajęcia pod nazwą gender, która wzbudza wiele skrajnych emocji. Ćwiczenia te, o których tak negatywnie wypowiedział się biskup Libera, były zajęciami dla dzieci i ich rodziców. Żadna pociecha nie była więc pozbawiona w trakcie ich trwania rodzicielskiej opieki. Ponadto były to zajęcia dodatkowe, do udziału w których nikt nie był przymuszany.

Trzeba jednak przyznać, że obecność zajęć dla przedszkolaków o nazwie gender może dziwić. Zapytaliśmy więc jaki był ich cel.

– Ćwiczenia te miały na celu przede wszystkim szerzenie tolerancji czy przeciwdziałanie stereotypom. Nikt tu jednak nie mówił o seksualności. Tematyka płci w ogóle nie była poruszana. Dzieci na tych zajęciach uczyły się na przykład, że kobieta może być policjantką, a mężczyzna pielęgniarzem – tłumaczy Edyta Matczak z Zespołu Pozyskiwania Funduszy Europejskich. – Nie wiem skąd się wzięły te kukiełki w homilii księdza biskupa. Sprawdziliśmy scenariusze zajęć i nie ma tam nic, co wiązałoby się z seksualnością – dodaje Edyta Matczak.

Cała afera nie zaczęła się jednak od słów księdza biskupa, ale od nieporozumienia do jakiego doszło w Przedszkolu z oddziałami integracyjnymi nr 33. Ktoś z rodziców wrzucił do szafek pozostałych, uczęszczających na budzące emocje zajęcia artykuł autorstwa Bogumiła Łozińskiego, opublikowany w Gościu Niedzielnym pt. „Widmo gender nad Polską”. Czytamy w nim na wstępie „Rząd przygotowuje program równościowy, opierający się na głoszonej przez skrajne feministki ideologii gender, której celem jest „wyzwolenie” kobiet przez odrzucenie macierzyństwa i rodziny”.

Nie wiadomo, czy osoba, która przekazała rodzicom ten artykuł sama brała udział w tych zajęciach.

– Nikt nie szerzył na tych zajęciach feministycznych ideologii. Ponadto te ćwiczenia prowadziły wykwalifikowane przedszkolanki, które na co dzień pracują tej placówce, a nie feministki w Warszawy – powiedziała Edyta Matczak zapewniając, że nic o czym mówi biskup Libera nie miało miejsca w przedszkolach.

JOANNA TYBURA