Żegnaj Trenerze…

W sobotę, 4 stycznia, w kościele w Maszewie Dużym odbył się pogrzeb trenera piłki ręcznej Edwarda Kozińskiego. Człowieka zasłużonego przede wszystkim dla Płocka, bo jednym tchem jest wymieniany przez kibiców jako ten, dzięki któremu Płock słynie m.in z tej dyscypliny.

Trener Edward Koziński zmarł nagle 31 grudnia 2019 roku. Miał 71 lat. Dosłownie za kilka dni skończyłby 72 lata. Wiadomość o Jego śmierci dotarła do wszystkich w Nowy Rok. I chyba nie było osoby w Płocku, której nie zasmuciła ta wiadomość.

Edward Koziński był trenerem, wychowawcą, a przede wszystkim przyjacielem zawodników. To On wprowadził Wisłę Płock na najwyższy poziom rozgrywek w Polsce, w której płocka drużyna gra do dziś. W 2002 roku zdobył z klubem Mistrzostwo Polski, a także wystąpił z nim w elitarnej Lidze Mistrzów.

Swoją karierę rozpoczął w Jutrzence Płock, został nawet jej kapitanem. W latach 60. XX w. grał już w Wiśle. Jednak dość szybko, bo w wieku zaledwie 23 lat postanowił zostać trenerem. A zawodnikiem był bardzo dobrym.

Myślisz Koziński, mówisz młodzież. Oprócz oczywiście wspomnianego Mistrzostwa, trener Koziński wyszkolił wielu znakomitych piłkarzy. Kierował się piękną zasadą: – My trenerzy zawsze tak kształtowaliśmy naszych chłopaków, aby nie byli papierowymi tygrysami – mocnymi nie w gębie, a w czynach. Bo to nie chodzi o to, żeby dużo gadać, tylko wykazać się na boisku (…) Przez moje ręce przeszło dziesiątki zawodników. Wielu z nich odniosło sukces i jestem z tego dumny.

Trener Koziński próbował swoich sił w „trenerce” także poza Płockiem. Azoty Puławy i Nielba Wągrowiec to kluby, w których pozostawił po sobie dobre wrażenie. Zwłaszcza w Wągrowcu. Trafił tam w 2006 roku i zaczął robić po prostu swoją najlepszą robotę. W sezonie 2008/2009 Nielba uzyskała awans do Ekstraklasy – nie przegrywając żadnego z 22 meczów! Swoją pracą zasłużył na miano honorowego obywatela Wągrowca, które uzyskał w 2010 roku.

W wolnym czasie, trener Koziński uwielbiał wędkować lub grać w brydża. Oczywiście, gdy czas i zdrowie pozwalał, zawsze pojawiał się na meczach piłkarzy ręcznych w Orlen Arenie. Chodzą słuchy, że już w trakcie rozgrzewki wiedział, czy zawodnik jest skoncentrowany na meczu czy myśli o niebieskich migdałach. Zawsze chętny do rozmowy, przyjazny, uśmiechnięty. Będzie Trenerze Ciebie ogromnie brakowało!

Rodzinie i Przyjaciołom zespół redakcyjny Dziennika Płockiego składa najszczersze kondolencje.

Łukasz Zieliński.
Fot. SPR Wisła Płock.