Podróż Poltanikiem zakończyła się… śpiewająco [FOTO]

– Było dobrze. Super – poklepywał „aktorów” za kulisami po plecach Mariusz Pogonowski, reżyser szopki noworocznej. – Dasz sobie radę, spokojnie – pocieszał jak mógł każdego, kto akurat wychodził na scenę. Zdecydowanie, to właśnie on był głównym motorem całego przedsięwzięcia.

Czwarta odsłona szopki noworocznej odbyła się w sobotę, 3 marca, w płockim Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego. Pomysłodawczynią przedsięwzięcia od początku jest poseł Elżbieta Gapińska. Jest to spektakl charytatywny. Do udziału w nim zapraszani są politycy, ludzie kultury, znane postacie w mieście. – I to jest wspaniałe, że na co dzień wykonujecie różne zawody, a tego jednego dnia stajecie na scenie jako aktorzy – mówił po spektaklu Mariusz Pogonowski. – To nie tylko pomoc dla tych, którzy potrzebują, ale także propagowanie sztuki – podkreślał, dziękując za udział w spektaklu – wszystkim razem i każdemu z osobna. – To jedyne takie przedsięwzięcie w kraju, to jest wspaniałe, co razem robimy – dodawał.

Tym razem scena teatru zamieniła się w pokład statku. Zatem nie mogło na nim zabraknąć kapitana, mechanika, palaczy, majtków, sprzątaczek kajut no i pasażerów. I jak na prawdziwy statek pasażerski przystało, była też kapela, która grała na żywo. Nie mogło zatem zabraknąć… Krzysztofa Misiaka, najbardziej znanego muzyka i gitarzysty z naszego miasta, który wraz z Adamem Mikołajewskim (perkusja) i Aleksandrem Wiśniewskim (gitara basowa) wystąpili na scenie. I dali czadu! Muzyka na żywo sprawiła, że cały spektakl nabrał zupełnie innego wymiaru.

Na pewno na długo zapadnie także w pamięć rola Anny Kicińskiej oraz Litosławy Koper, które wcieliły się w role sprzątaczek kajut czy Jacka i Placka – dziarsko skacząc po scenie, zaśpiewały bardzo profesjonalnie utwór z filmu „O dwóch takich co ukradli księżyc”. Lech Dąbrowski jako budowniczy komina, zagrał wprost fenomenalnie. I ani razu nie pomylił bardzo złożonego i długiego tekstu. Joanna Olejnik z kolei idealnie wcieliła się w rolę mechanika. Była przekonywująca i rozbrajająco niewinna chociaż akurat ta postać nie należała do… najmilszych. Nawiasem mówiąc, była to rola trudna do zagrania. Wymagała mnóstwa nauki tekstu na pamięć. Olejnik opanowała to bezbłędnie. Brawo pani radna!

Nie można pominąć roli Beaty Ambroziak, która grała jak „stara” aktorka. Nikt by nie uwierzył, że Ambroziak do swojej sceny przygotowała się w kilka godzin – a tak było. I tak można by wymieniać bez końca: Wiesławę Rybicką, w roli cyganki, Adama Mikołajewskiego, który barytonem zaśpiewał „W stepie szerokim” czy prezydenta Andrzeja Nowakowskiego i Adama Mieczykowskiego, którzy jako palacze rozbawili publiczność. 40 osób, prawie 80 postaci do zagrania. Każdy, dosłownie każdy starał się jak mógł. Wszystkim należą się gratulacje i gromkie brawa za podjęcie wyzwania.

Przygotowania do spektaklu trwały niespełna dwa tygodnie. Wiele osób, które brały w nim udział w sobotę, przed spektaklem, spotkały się po raz pierwszy. Zdarzały się wpadki, bo przecież trema i stres powodują, że ma się potworne luki w pamięci. Publiczność była jednak wspaniale wyrozumiała i kochana. Wybaczała czytanie z kartek czy chwilową ciszę na scenie, bo ktoś zapomniał tekstu. Na koniec nagrodziła „aktorów” owacją na stojąco.

Cały dochód ze sprzedaży biletów – cegiełek został przeznaczony na pomoc Dawidowi oraz małej płocczance – Natalce – podopiecznych Fundacji „Portal FM – Pomagamy Dzieciom”.

 

Fot. DR. oraz Andi Andrzej.