Szczypiorniści wygrali w Zabrzu

W kalendarzu właśnie pojawił się luty, a więc czas wrócić na ligowe parkiety. Zimowa przerwa w rozgrywkach trwała niecałe dwa miesiące, lecz na brak piłki ręcznej kibice szczypiorniaka raczej nie mieli co narzekać. W styczniu we Francji rozegrane zostały Mistrzostwa Świata, a udział wzięło w nich 24 graczy z PGNiG Superligi. 10 wystąpiło w dzisiejszym spotkaniu pomiędzy NMC Górnikiem Zabrza, a Orlen Wisłą Płock.

Ekipę gospodarzy na francuskim turnieju reprezentowali Marek Daćko i Mateusz Kornecki, a wicemistrzów Polski: Tomasz i Maciej Gębala, Michał Daszek, Adam Morawski, Jose Guilherme de Toledo, Dmitrij Żytnikow, Rodrigo Corrales oraz Lovro Mihić. W środowym starciu z tej dziesiątki zabrakło starszego z braci Gębala, który zmaga się z urazem, a z pozostałych zawodników jeszcze Mateusza Piechowskiego i Dana-Emila Racotea oraz zawieszonego Sime Ivicia.

Na początku spotkania najlepiej spisywał się Kornecki, który w trzy minuty trzy razy z rzędu zatrzymał Gilberto Duarte, gdy ten znajdował się w sytuacjach sam na sam. Wtedy i tak było już 2-0 – po bramkach Valentina Ghionei oraz Tiago Rochy – ale przewaga zawsze mogła być bardziej okazała. Zabrzanie o pierwszej fazie meczu i tak powinni zapomnieć. W kwadrans popełnili siedem prostych błędów technicznych i mieli właściwie jeden pomysł na grę – wykorzystanie obrotowego Marka Daćko. To akurat nawet im wychodziło, choć po 16. minutach to płocczanie wygrywali 8-4.  Z minuty na minutę Górnicy prezentowali się jednak coraz lepiej i w 23. minucie po trafieniu Rafała Glińskiego złapali kontakt z rywalem (8-9). Wiślacy nie dawali za wygraną i na dwie minuty przed przerwą odskoczyli ponownie – tym razem na 13-10. W samej końcówce w bramce wciąż świetnie radził sobie Kornecki (41% skuteczności), do tego odpalił Aleksander Tatarincew i miejscowym udało się doprowadzić do wyrównania (13-13).

Wicemistrzowie Polski nie potrafili utrzymać przewagi z pierwszych minut, a szybko po wznowieniu gry znów dali o sobie znać Tatarincew oraz Ivo Sluijters i to piąta drużyna ligi po raz pierwszy zaczęła być stroną przeważającą (15-13). Podopieczni Piotra Przybeckiego błyskawicznie odrobili stratę (15-15) i od tej pory przez długi czas żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż jedno trafienie. Dopiero w 44. minucie wykorzystujący kontratak Lovro Mihić dał płocczanom dwubramkowe prowadzenie (22-20), choć wcześniej Kornecki zatrzymał trzy z jego siedmiu rzutów. Golkiper NMC Górnika Zabrze dwoił się i troił, ale zawodzić – także dzięki dobrej postawie Rodrigo Corralesa zaczęli jego koledzy w ataku. Poniekąd dzięki temu w 47. minucie zrobiło się 24-20, a trzy minuty później 25-21. To wbrew pozorom nie oznaczało końca emocji. Gospodarze ciągle gonili wynik i w 55. minucie udało im się doskoczyć na 25-26. Żeby tego było mało na półtorej minuty przed końcem przy 26-27 mieli piłkę, lecz Aleksandr Buszkow trafił w Corralesa, a po chwili bramki zdobyli Żytnikow i Mihić, przez punkty pojechały do Płocka.

NMC Górnik Zabrze – Orlen Wisła Płock 26-29 (13-13)

NMC Górnik Zabrze: Kornecki 1, Kicki – Gliński 1, Niedośpiał 2, Tomczak 3, Kryński 1, Buszkow 2, Daćko 2, Gromyko 1, Piątek, Adamuszek, Sluijters 6, Tatarincew 7, Tokaj, Ścigaj 1.

Orlen Wisła Płock: Wichary, Morawski, Corrales – Daszek, Wiśniewski 2, Ghionea 2, Mihić 5, Kwiatkowski, Rocha 8, Duarte 2, Pusica, Tomasz Gębala 3, Tarabochia 2, Toledo 2, Żytnikow 3.

Upomnienia: Daćko, Gliński, Adamuszek – Kwiatkowski, Pusica, Toledo.
Wykluczenia: Sluijters, Adamuszek (x2), Gliński, Tomczak – Wiśniewski, Rocha, Pusica, Tarabochia, Tomasz Gębala, Duarte.