Bank dobrych aniołów… [FOTO]

Na kilkanaście dni przed świętami Bożego Narodzenia aż do tysiąca pięciuset płockich rodzin trafiła pomoc żywnościowa z rodzimego Banku Żywności. Zarząd organizacji wcielił się w rolę świętego Mikołaja także dla dzieci ze świetlic osiedlowych w naszym mieście.

Podczas tegorocznej, ogólnopolskiej Świątecznej Zbiórki Żywności, która była przeprowadzona w ostatni weekend listopada. Do magazynu Banku Żywności w Płocku przy ulicy Targowej, trafiło prawie 25 ton żywności. W regionie zachodniego Mazowsza wzięło w niej udział ponad 600 wolontariuszy.

Kilka dni temu odwiedziliśmy magazyn jednej, z najprężniej działającej, organizacji pozarządowej w naszym mieście. – Na razie nie myślimy o świętach. W zeszłym roku w wigilię jeszcze wydawaliśmy żywność. Wyszłam z magazynu po godzinie dwudziestej, bo chciałam jeszcze przed świętami uporządkować papiery – tłumaczyła nam Aldona Cybulska, wiceprezes Banku Żywności w Płocku. – W tym roku też się nie zapowiada inaczej – uśmiechała się. – Pomoc musi trafić na czas, bo święta Bożego Narodzenia to okres szczególny, a osób, którym należy pomóc, przybywa na naszej liście – dodawała.

Zebrana żywność od klientów sklepów trafia do magazynu. Następnie jest segregowana na poszczególne kategorie. Na oddzielnych paletach leży makaron, cukier, mąka, puszki, słodycze, kasze, ryż, olej, dżemy, płatki, herbata czy kakao. Następnie żywność zostaje zważona i skrupulatnie zliczona. – Musimy to zrobić, aby było sprawiedliwie – odpowiadała nam Cybulska. – Do każdej, przygotowanej przez wolontariuszy paczki muszą trafić podobne produkty. Taka paczka waży około 25 kilogramów – tłumaczyła nam z kolei Ola, wolontariuszka Banku. – Zimno? – Nie jest zimno, najważniejsze aby do świąt wydać całą żywność – uśmiechała się młoda dziewczyna. Do świąt magazyn przy ulicy Targowej opustoszeje.

Od kilku lat zarząd płockiego Banku Żywności zmienił logistykę rozdawnictwa żywności. Z regionu, dary od klientów sklepów, nie są już przywożone do Płocka. Podział następuje w poszczególnych miejscowościach, gdzie prowadzona jest zbiórka. Stamtąd trafia do rodzin, które potrzebują pomocy. – To pozwoliło nam na obniżenie kosztów transportu – uzasadniała Aldona Cybulska. Wszystkich podopiecznych Banku z całego regionu, do których przed świętami dotarła pomoc, jest bez mała cztery tysiące. To już właściwie nie organizacja – to dobrze zorganizowany kombinat pomocowy.

Oprócz podziału żywności pomiędzy rodziny z listy, dochodzą sytuacje nadzwyczajne. W tym roku była to rodzina pogorzelców z Pęszyna. – Do tej pory trafiło do nich około trzystu kilogramów produktów – dowiadujemy się.

Okazuje się, że mieszkańcy Płocka i powiatu rozumieją biedę i starają się pomóc za każdym razem, kiedy Bank Żywności zbiera żywność. – Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy okazali serce i wyciągnęli pomocną dłoń. Dziękuję w imieniu osób, do których trafiła, bądź trafi żywność, a także w imieniu wolontariuszy, którzy ciężko pracowali i pracują nadal aby na czas dotrzeć do wszystkich – dziękowała Aldona Cybulska.

Dodamy, że płocki Bank Żywności działa na terenie kilka powiatów. Należą do nich: gostyniński, żuromiński, sochaczewski, sierpecki, czerwiński, płocki oraz miasto Wyszogród i Płock. W magazynie Banku Żywności przy ulicy Targowej, pracy nie brakuje. Ale nikt nie narzeka, każdy robi swoje, nie ma chaosu. Spokojnie wolontariusze rozdzielają dary, które wspomogą wiele osób w ten świąteczny czas.

Dowiedzieliśmy się także, że Bank chciałby poszerzyć gamę dostarczanych prezentów do rodzin z dziećmi o jakieś drobne upominki. Chodzi o zabawki. – Naprawdę o jakieś drobne – dzieci jednak najbardziej cieszą się ze słodyczy i zabawek. Słodycze otrzymują za naszym pośrednictwem, ale nie mamy środków na zakup zabawek. Prowadzimy rozmowy z kilkoma hurtowaniami, może się uda coś zorganizować – mówiła nam z nadzieją w głosie i uśmiechem na ustach Ola – jedna z wolontariuszek.

A kiedy będziecie mieli święta? – Dla nas największym świętem jest moment, w którym widzimy jak dzieciaki ze świetlic się cieszą, kiedy możemy im coś podarować, a rodziny do których dotarła pomoc, uszanują naszą pracę – usłyszeliśmy w odpowiedzi.