W podsumowaniu jesiennego spotkania Śląsk Wrocław – Wisła Płock zatytułowanym „Królestwo za napastnika” apelowałem o… całkowite wyparcie z pamięci tego sierpniowego „widowiska”. Jeśli komuś się udało to gratuluję. Jeśli nie, to za chwilę demony mogą powrócić – za co z tego miejsca przepraszam.
Sześć, a właściwie to po trzy. Tyle razy piłkę po strzałach uczestników tamtego meczu musieli interweniować Mariusz Pawełek i Seweryn Kiełpin. Ani razu nie zmusił ich do tego żaden z czterech napastników, którzy pojawili się wtedy na murawie Stadionu Miejskiego we Wrocławiu. Nie było w tym nic dziwnego, o czym za moment, choć samo w sobie jest to dziwne. Napastnicy mają przecież strzelać gole, a żeby tak się stało muszą próbować. Spróbował więc rezerwowy Kamil Biliński – bez efektu.
Przez 5. kolejek wrocławsko-płocka czwórka: Bence Mervo, Biliński, Jose Kante, Emil Drozdowicz zdobyła w sumie jedną bramkę. Dodając do tego zestawienia Petera Grajciara (zaczął sezon na 9), Mariusza Idzika oraz Mikołaja Lebedyńskiego ten dorobek pozostawał niezmieniony. Jedna bramka przez zaokrąglając 900 minut padła łupem sześciu (pomijam Grajciara) zawodników odpowiedzialnych za ich zdobywanie. Co więcej 19 sierpnia około godziny 20:00 do tego dorobku trzeba było dodać nie kolejne bramki, a 90 minut. Przyznacie – beznadziejny bilans.
Był to jednak początek sezonu, drużyny jeszcze się „docierały”, może pogoda do końca też nie sprzyjała. W każdym razie w sierpniu można było szukać usprawiedliwień, choć już wtedy mogły zostać one uznane za naciągane. Dalsza część rozgrywek potwierdziła, że oba kluby nie narzekały na kłopot bogactwa w ataku.
Śląsk do (i po) meczu z Nafciarzami miał na swoim koncie dwie (!) bramki, a jesień zakończył z 20 trafieniami, co jest najgorszym wynikiem w lidze. Wisła zaś rundę zakończyła mając pięć goli więcej, co w tym rankingu daje jedenastą pozycję.
Po 20. kolejkach najlepszymi strzelcami obu ekip są: Jose Kante, Giorgi Merebaszwili, Piotr Wlazło i Ryota Morioka – wszyscy z czterema bramkami. Patrząc jednak tylko na napastników w Płocku jest Kante, a w zespole ze stolicy Dolnego Śląska trzema golami może „pochwalić” się Biliński. I to wszystko na co było stać jesienią atakujących 11. i 12. drużyny Lotto Ekstraklasy. Dwóch z czterech drużyn (pozostałe to Piast Gliwice z Gerardem Badíą – 3 i Górnik Łęczna z Szymonem Drewniakiem – 3), których najlepszy strzelec nie dobił do granicy pięciu bramek. O „dwucyfrówce” nie ma w ich przypadku co marzyć, bo ta sztuka udała się tylko zawodnikom Jagiellonii Białystok (Konstantin Vassiljev – 10), Legii Warszawa (Nemanja Nikolić – 12) oraz Lecha Poznań (Marcin Robak – 10).
Wychodzi więc na to, że tak jak wielokrotnie powtarzał w wywiadach prezes Wisły Płock – Jacek Kruszewski napastnicy to u nas towar najbardziej pożądany. Nafciarze wiosną postanowili nie igrać z ogniem i sprowadzili Mateusza Piątkowskiego, który oczywiście jest niewiadomą, ale zawsze to jeden atakujący w zanadrzu więcej. W sparingach zdobył już premierowego gola, a jednego dołożył także Drozdowicz w związku z czym płoccy napastnicy w styczniu oraz lutym zdobyli 40 proc. bramek swojego zespołu (2/5). Najlepszym strzelcem w sparingach był Wlazło (2/5).
Wrocławianie wciąż nie wykonali żadnego konkretnego ruchu, jeśli chodzi o wzmocnienie pierwszej linii. Było za to kilka przymiarek jak: Piątkowski, Josip Barisić, czy ostatnio Grzegorz Kuświk. W sześciu meczach kontrolnych dziewięciu graczy Śląska zdobyło dwanaście bramek – z czego trójka Mervo, Biliński, Idzik walnęła po razie (25 proc. całości). Najwięcej postrzelał Japończyk Morioka – także 25 proc. całości, tyle że samemu (3/12).
Do „11” na Wisłę szykowany jest jej były gracz – Biliński, rezerwowym powinien być Idzik, a Mervo poszedł w odstawkę. Bila w ciągu 1,5 rocznego pobytu w Płocku wystąpił w 51 spotkaniach, w których zdobył 24 bramki, z czego połowę przy Łukasiewicza 34. Poniżej dwie ostatnie z nich.
Czy jeden z dziewięciu ex-Nafciarzy w ekstraklasie – podobnie jak Łukasz Sekulski w sierpniowym meczu z Koroną Kielce – przyczyni się do zwycięstwa rywali? A może tak jak pozostali, którzy dotychczas wystąpili w Płocku, niewiele wskóra i zejdzie z boiska pokonany?