Ćwierćfinał Ligi Mistrzów nie dla Wisły

Czerwona kartka z gradacji dla Kamila Syprzaka już w 19. minucie meczu znacznie pokrzyżowała nafciarzom szyki. Ale jeszcze gorszym problemem był dla zawodników Wisły doskonale dysponowany Mirko Alilović.

 

 

 

W ciągu ostatnich dwóch lat w Płocku wielokrotnie dało się słyszeć utyskiwania na niesprawiedliwość trenera chorwackiej kadry Mirko Goluzy, który kosztem Marina Sego powoływał Mirko Alilovicia. Jednak w rewanżowym pojedynku MKB z Wisłą chorwacki bramkarz zagrał na najwyższym poziomie światowym.
Mirko Alilović bronił rzuty z drugiej linii, ze skrzydeł, wychodził obronną ręką z wielu sytuacji sam na sam, był skuteczny przy rzutach karnych. Był zdecydowanie najmocniejszym punktem zespołu Mistrza Węgier. Bronił ze skutecznością przekraczającą 50 procent, co w tej fazie rozgrywek Ligi Mistrzów jest wynikiem godnym najwyższego uznania.
Podopiecznym trenera Manolo Cadenasa dał się jednak we znaki nie tylko golkiper z Bałkanów. Kolejne doskonałe spotkanie rozegrał Momir Ilić. Potężnie zbudowany rozgrywający trafił do MKB Veszprem z THW Kiel z jasnym zadaniem. Miał poprawić jakość gry drugiej linii i pomóc Mistrzom Węgier w awansie do Final Four Ligi Mistrzów. Wszystko wskazuje na to, że oba zadania wypełni w stu procentach.
W Płocku niemal nie do zatrzymania na kole był Renato Sulić. Tym razem wiślacy trochę skuteczniej odcinali go od podań. Co nie oznacza, że zupełnie wyeliminowali go z gry. Sulić okazał się bowiem drugim strzelcem Veszprem po Iliciu, zdobywając bramki nie tylko z koła, ale również po kontratakach.
Wisła w Veszprem na pewno nie zagrała źle. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że rozegrała najlepszy wyjazdowy mecz w tej edycji Ligi Mistrzów. Węgrzy zapewnili sobie awans w drugim kwadransie pierwszej połowy, wypracowując sobie pięciobramkową przewagę. Trudno się temu jednak dziwić, bo właśnie wtedy Wisła musiała zreorganizować swoją grę defensywną po stracie Kamila Syprzaka.
Płocczanie zaskakiwali Węgrów bardzo dobrze zorganizowanymi akcjami ofensywnymi, rozgrywanymi do pewnej sytuacji rzutowej. Nafciarze wielokrotnie radzili sobie z defensywą rywali, lecz zatrzymywali się na świetnie dysponowanym Mirko Aliloviciu. Można, oczywiście, dywagować, jak potoczyłyby się losy spotkania rewanżowego, gdyby Wisła wygrała u siebie różnicą trzech-czterech bramek. Nade wszystko jednak trzeba powiedzieć, że wprawdzie podopieczni trenera Manolo Cadenasa pożegnali się z tegoroczną edycję Ligi Mistrzów, jednak w TOP 16 wstydu Polsce nie przynieśli.

MKB Veszprem – Wisła Płock 31:26 (16:11)
MKB: Alilović – Gulyas 3, Ilić 7, Nagy 3, Ugalde 1, Rodriguez 3, Terzić, Sulić 6, Jamali 4, Vilovski 1, Ruesga 1, T. Ivancsik 1. G. Ivancsik 1, Schuch
Wisła: Wichary – Nenadić 5, Ghionea 3, Jurkiewicz 2, Toromanović 4, Syprzak, Lijewski 4, Nikcević 1, Montoro 2, Eklemović 2, Wiśniewski 3, Zrnić