Był wielkim wychowawcą młodych sportowców

– Dzielił swoje życie między dom, szkołę i właśnie ten stadion – mówiła wzruszona Jadwiga Szymańska. Stadion Miejski będzie nosił imię Bernarda Szymańskiego.

Jednym z punktów, jakim zajęli się płoccy rajcy podczas styczniowej sesji było ustalenie nazwy Stadionu Miejskiego, mieszczącego się przy ulicy Sportowej. Przewodniczący Rady Mieszkańców Osiedla Kochanowskiego złożył wniosek w imieniu Jerzego Zalewskiego oraz RMO, by stadion nosił imię zmarłego w zeszłym roku, doskonale znanego w Płocku wieloletniego nauczyciela wychowania fizycznego – Bernarda Szymańskiego.

Bernard Szymański rozpoczął pracę w oświacie w 1969 roku. Od 1984 roku był wicedyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych nr 7, potem w latach 1995-2002 jej dyrektorem. Po połączeniu Zespołu Szkół Technicznych w Płocku z Zespołem Szkół Zawodowych nr 7 objął stanowisko dyrektora Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Od 2004 roku do śmierci był dyrektorem Zespołu Szkół Technicznych.

Postać wychowawcy młodzieży na dzisiejszej sesji przedstawił radny, nauczyciel w płockiej „Siedemdziesiątce” Leszek Brzeski.

– Był jednym z  tych szlachetnych ludzi, których obecność odcisnęła piętno na współpracownikach. Był pełen energii i entuzjazmu, pogody ducha i ciepła dla innych. W każdym szukał dobra, nie potrafił żywić urazy.  Za jego kadencji „70-tka” słynęła ze świetnej atmosfery w pracy. Znał każdego ucznia. Chętnie z nimi rozmawiał. Nie zamykał się w swoim gabinecie. Jego drzwi zawsze były otwarte dla każdego członka społeczności szkolnej, a także dla ludzi spoza szkoły. Potrafił motywować do działania. Był otwarty na różnorodne pomysły. Pozwalał działać innym, nawet jeśli dana dziedzina była mu obca. Szczególnie pasjonował się sportem. Był wielkim wychowawcą młodych sportowców. Potrafił do nich dotrzeć kształtując ich kariery. Nie było w Płocku przedsięwzięcia sportowego, w które nie byłby zaangażowany. Wśród młodych zawodników i nauczycieli krzewił szacunek dla drugiego człowieka. Był wychowawcą olimpijczyków, mistrzów świata i Polski. Nie bał się ryzykować, ufał młodzieży. Dzięki temu odmienił życie wielu młodym ludziom. Kształtował sportowe życie naszego miasta. Z chwilą jego odejścia płocka oświata i płocki sport stracił wielkiego człowieka – mówił dziś w auli ratusza o Bernardzie Szymańskim radny Brzeski.

Na obradach obecna była żona oraz córka Bernarda Szymańskiego. W niezwykle przejmującej mowie, postać swojego męża przybliżyła Jadwiga Szymańska. – Był bardzo związany ze sportem w Płocku, szczególnie młodzieżowym. Ogromnie cieszył się z sukcesów podopiecznych. Uczył ich jak wygrywać, ale też jak pogodzić się z porażką. Kto go znał, to wiedział, że najbardziej lubił „walczaków” – to jego określenie. To znaczy nie tych, którzy mieli talent i wygrywali, ale tych, którzy chcieli ale musieli przegrać. Zawsze mówił, że nie wyobraża sobie innej pracy. Mówił, że jest szczęściarzem, bo może robić to co kocha. Ze stadionem w Płocku był związany od 14 roku życia. Gdy przyszedł do Płocka, do LO im. Władysława Jagiełły od razu był reprezentantem szkoły. Na tym stadionie spędzał bardzo dużo czasu. Potem mieszkał na tym osiedlu. Kiedy nam ginął to wiedzieliśmy, że jest tam. Dzielił swoje życie między dom, szkołę i właśnie ten stadion. Dziękuję mieszkańcom tego osiedla za tę inicjatywę.

Decyzja radnych nie mogła być inna. Rada miasta jednogłośnie przyjęła uchwałę o nadaniu nazwy – Stadion Miejski im. Bernarda Szymańskiego.